Stef 1 Stef 1
232
BLOG

Dlaczego jednomandatowe?

Stef 1 Stef 1 Polityka Obserwuj notkę 14

Konkretnie - dlaczego JOW dla Polski? Nie dla Holandii, Szwajcarii czy Szwecji, gdzie sprawdza się ordynacja proporcjonalna w wielomandatowych okręgach wyborczych - WOW, lecz dla Polski, gdzie się ta druga ordynacja się nie sprawdza. O tym, że się nie sprawdza świadczy jakość wyłonionej ta drogą elity wraz z jakością jej produktu czyli prawa stanowionego. Wartości te można wycenić w bardzo prosty sposób na podstawie szeregu jak najbardziej wymiernych wskaźników: niskiej frekwencji w wyborach parlamentarnych, o 1/4 niższej niż w wyborach prezydenckich,  jeszcze niższej ocenach pracy Sejmu, wykazywanych w sondażach opinii społecznej, dalekiej pozycji Polski w rankingach przedsiębiorczości oraz 2 milionowej emigracji.

Czy ordynacja większościowa w JOW może poprawić te wskaźniki, tego zagwarantować nie można, ale z całą pewnością można stwierdzić, że szanse poprawy znacznie przeważają nad ryzykiem ich pogorszenia. Uzasadnienie poniżej w punktach.

1. Budowa społeczeństwa obywatelskiego.

Demokratyczne państwo nie gwarantuje społeczeństwa obywatelskiego. Aby w państwie o ustroju demokratycznym zaistniało społeczeństwo obywatelskie, nie wystarczą demokratyczne mechanizmy ustrojowe jak wolne wybory i system prawny zapewniające prawa człowieka i obywatela. Potrzebne są mechanizmy bieżącej kontroli władzy, umożliwiające wyborcom weryfikację elit w kolejnych wyborach. Chodzi przede wszystkim  o takie mechanizmy jak wolne media, rzetelnie rozliczające elitę wladzy, zwłaszcza parlamentarzystów. W krajach, gdzie wolne media funkcjonują od dziesiątek lat, o ile nie od wieków, obywatele dysponują zróżnicowanymi kanałami przepływu informacji o działalności parlamentarzystów, ich rozliczanie funkcjonuje niezależnie od pozostałych relacji poseł-obywatel, jak spotkania, dyżury poselskie czy kontakt telefoniczy lub mailowy. Krótko mówiąc - wolne i niezależne media w znacznej mierze wyręczają obywateli w rozliczaniu ich przedstawicieli, zatem ordynacja wyborcza w krajach, gdzie one funkcjonują, nie ma większego znaczenia. To, czy w Holandii są WOW, zaś w UK - JOW, nie rozstrzyga o jakości elit władzy, bo wolne media skutecznie ją egzekwuja i równie dobrze mogłoby być odwrotnie.

Inaczej rzecz się ma krajach, takich jak Polska,  gdzie media są kontrolowane przez władzę, która ma na nie instrumenty nacisku dwojakiejgo rodzaju: nadzór właścicielki wobec mediów publicznych oraz nacisk ekonomiczny,  jako główny zleceniodawca reklam i ogłoszeń ze strony administracji i spółek Skarbu Państwa. W takich krajach sposób wyłaniania przedstawicieli ma znaczenie kluczowe, gdyż wpływa na relacje poseł-obywatel. Jak pokażemy w kolejnych punktach, te relacje są znacznie bardziej rozbudowane, a zarazem klarowniejsze w JOW niż w WOW i w przypadku tych pierwszych mogą wypełnić lukę, spowodowaną niedoborem wolnych mediów.

2. Pełna identyfikacja posła z okręgiem i wyborcami.

JOW liczący około 80 tys. mieszkańców jest reprezentowany przez jednego i tylko jednego posła w przeciwieństwie do WOW, gdzie kilkunastokrotnie większą społeczność reprezentuje tyluż posłów. Zanim wyborca zorientuje się, kto jest jego posłem, najczęściej rezygnuje z jakiegokolwiek kontaktu w jakiejkolwiek sprawie. W JOW wszyscy wyborcy doskonale znają swojego posła,  gdyż ten nie pozwala im o sobie zapomnieć, uczestnicząc w miarę możliwości, ograniczonymi obowiązkami parlamentarnymi, w życiu okręgu, co stanowi jego dobrze rozumiany interes.

3. Krótka lista kandydatów w wyborach.

W obowiązującym Polsce systemie WOW każdy komitet wyborczy może wystawić dwukrotnie więcej kandydatów niż wynosi liczba mandatów i najczęściej wszystkie KW z tego prawa korzystają. W moim 12 mandatowym okręgu uczestniczyło w 2011 r. 10 KW, z ktorych niemal każdy zgłosił maksymalną liczbę kandydatów, co daje listę z ponad 200 pozycjami. W jaki sposób wyborca ma się rozeznać w takim gąszczu kandydatur? To oczywiste, że jego głos nie jest najczęściej jego wyborem, lecz strony trzeciej - celebrytów, polityków, mediów. A w JOW mamy tylko kilkunastu kandydatów, z którymi każdy wyborca może się zapoznać i to osobiście, a nie za pośrednictwem osób czy instancji trzecich.

4. Odpowiedzialność posła przed wyborcami.

Gdyby zapytać mieszkańca przeciętnej polskiej gminy,  kto jest jego posłem, w 9 przypadkach na 10 odpowiedź brzmiała by "Nie wiem". Wyborcy z reguły pamiętają, na jaką partie czy komitet głosowali, rzadko kiedy jednak mogą sobie przypomnieć, przy którym nazwisku spośród ponad 20 zakreślili krzyżyk. Jest tak, bo większość z nich zaznaczyła pierwsze nazwisko na liście wybranego komitetu, nie bacząc na osobę, która się pod nim kryje.  Jaka zatem odpowiedzialność ponosi wybrany poseł przed wyborcą? Praktycznie żadnej. Nie trzeba tłumaczyć, że w JOW odpowiedzialność posła przed wyborcami jest jasno określona i łatwo egzekwowalna. Dlatego posłowie Izby Gmin nie jadą na weekend do Hiszpanii na jakąś bezsensowna konferencję, a w praktyce - na ostre imprezowanie, lecz do swojego okręgu spotkać się z wyborcami. Poseł, który lekceważy obowiązek osobistego kontaktu z elektoratem, nie ma co liczyć na reelekcję.

5. Jakość wybranych elit..

W systemie proporcjonalnym w WOW wybór kandydata do parlamentu zależy w mniejszym stopniu od niego samego, zaś w większym popularności lidera jego komitetu oraz lidera listy w okręgu. Dysponując dwiema silnym lokomotywami można dociągnąć do Sejmu wiele wagonów, niezależnie czy te wagony zawierają jakiś wartościowy ładunek, czy są puste, czy też są naładowane śmieciami. Przykładem posel-tapicer Łukasz Tusk, który dostał się do Sejmu dzięki popularności swojego kuzyna Donalda i liderów pomorskiej listy wyborczej. Okrągły milion, bo tyle kosztuje utrzymanie posła przez całą kadencję, wyrzucony w błoto. A ilu takich Łukaszów Tusków jest w obecnym Sejmie? Nie muszę nikogo przekonywać, że w JOW lokomotywy wyborcze mają znaczenie drugorzędne, decydują natomiast walory osobiste kandydata. Krótko mówiąc - obywatel aspirujący do roli posła firmuje swoją kandydaturę swoją twarzą, nazwiskiem i szeroko rozumianą osobowością, a mniejszym stopniu szyldem partii i popularnością jej liderów.

6. Wyrównane szanse kandydatów w wyborach.

Jak ogólnie wiadomo, przeciętny okręg  spośród 460 polskich JOW liczy zaledwie około 80 tys. mieszkańców i niespełna 60 tys. wyborców. Jest mniejszy od średniego polskiego powiatu, liczącego 100 tys. mieszkańców. Tej wielkości okręg typu miejsko-wiejskiego można objechać na rowerze w 2 tygodnie, zaś w czasie 2-miesiecznej kampanii nawet zabawić cały dzień w każdej miejscowości, przy czym okręg miejski można obsłużyć dwa razy szybciej i dwa razy taniej.

Nie ma zatem zadnych ograniczeń w dotarciu przez każdego kandydata do większości wyborców. Wszyscy kandydaci, niezależnie od przynależności partyjnej czy organizacyjnej mają równe szanse. Decydują nie fundusze, ani poparcie prezesów partii czy spółek, lecz talent, program, pomysł na kampanię, pracowitość, komunikatywność, czyli dokładnie to, co decyduje o sukcesie w każdym, zdrowym środowisku biznesowym, zawodowym czy sportowym.

Jestem przekonany, że odpowiedziałem na tytułowe pytanie. Reasumując - JOW nie dlatego, że rozwiążą wszystkie problemy, jak prostacko ironizują niektórzy komentatorzy, blogerów S24 nie wyłączając, lecz dlatego, że dają realne szanse ich rozwiązania dzięki możliwości wyłonienia elit o zdecydowanie wyższej jakości, niż to ma miejsce w JOW.

Stef 1
O mnie Stef 1

Autor i promotor projektu e-VAT, upraszczającego i w pełni uszczelniającego system VAT

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka