Stef 1 Stef 1
211
BLOG

O co chodzi w sprawie red. Sumlińskiego?

Stef 1 Stef 1 Polityka Obserwuj notkę 12

Nie wiem, czy red. Wojciech Sumliński jest winny czy niewiny, aczkolwiek dowody w jego sprawie, o których wiemy z mediów, ograniczające się do zeznań byłego oficera WSI o wątpliwej wiarygodności, wydają się żenująco słabe. Załóżmy jednak, że prokuratora dysponuje poważniejszymi dowodami i pozostawmy rozstrzygnięcie sprawy niezawisłemu sądowi. Możemy natomiast ocenić adekwatność zastosowanych w tej sprawie metod śledczych oraz środków zapobiegawczych wobec rangi zarzutów stawianych podejrzanemu dziennikarzowi. 

W tym celu proponuję porównać na chłodno i bez emocji 4 głośne sprawy, z których 3 rozgrywają się obecnie, zaś czwarta zakończyła się przed kilku laty. Chodzi o sprawy Sawickiej, Karnowskiego, Sumlińskiego i Rywina. Ta ostatnie, chociaż dość odległa w czasie, powinna być wzięta pod uwagę, ponieważ dotyczy podobnej kwalifikacji prawnej, co w przypadku Sumlińskiego, a mianowicie zarzutu płatnej protekcji. Weżmiemy pod uwagę następujące kryteria:

- skala zarzutów;

- ciężar dowodów;

- metody śledcze: przesłuchanie, rekwirowanie dokumentów i sprzętu do przetwarzania i przekazywania informacji, kontrola korespondencji, podsłuchy, billingi telefoniczne;

- środki zapobiegawcze: areszt, poręczenie majątkowe, czy społeczne.

 

Zacznijmy od pani poseł Sawickiej.

zarzut: korupcja na kwotę 50000 zł;

dowody: nagranie video, zeznanie agenta CBA, przyznanie się do winy;

metody śledcze: przesłuchanie;

środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe.

 

Przejdźmy do jej byłego kolegi partyjnego z PO, prezydenta Sopotu Jacka Kanowskiego:

zarzut: korupcja na kwotę równowartości dwóch mieszkań w centrum Sopotu, czyli ok. 2 mln zł

dowody: nagranie audio, zeznanie świadka;

metody śledcze: brak danych, prawdopodobnie żadne;

środki zapobiegawcze: jak wyżej.

 

Cofnijmy się o kilka lat do sprawy Lwa Rywina:

zarzut: płatna protekcja na kwotę 17,5 mln zł;

dowody: nagranie audio, zeznania agenta dwojga świadków o wysokiej wiarygodności;

metody śledcze: przesłuchanie;

środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe.

 

I ostatnie, choć nie mniej ważna sprawa Wojciecha Sumlińskiego:

zarzut: płatna protekcja rzekomo na kwotę 200 tys. zł, którą spróbujemy zweryfikować na końcu zestawienia;

dowody: zeznanie świadka o wątpliwej wiarygodności;

metody śledcze: rewizje w dwóch mieszkaniach, zatrzymanie, wielokrotne przesłuchania, rekwirowanie kilku tysięcy stron dokumentów, sprzętu komputerowego, telefonów, kontrola korespondencji i billingów telefonicznych, nękanie przez agentów ABW;

środki zapobiegawcze: areszt 3-miesięczny z możliwością przedłużenia na kilka lat.

 

Z zestawienia wynika ponad wszelką wątpliwość, że spośród ww. podejrzanych najostrzejsze środki zastosowano wobec red. Wojciecha Sumlińskiego. Dlaczego, skoro znane dowody w jego sprawie są zdecydowanie najsłabsze? A może skala zarzutów jest najwyższa? Nic z tego. Nawet prokuratura przyznaje, że tak nie jest, bo 200 tys. to aż o rząd wielkości mniejsza suma niż w przypadku Karnowskiego, a o dwa – niż w sprawie Rywina. Niżej wyceniono tylko nadużycia Sawickiej.

 

Nie sądzę jednak, aby była to kwota realna. Spróbujmy zatem oszacować, ile mogła być warta dla świadka oskarżenia propozycja, jaką rzekomo złożył mu Sumliński. Jak wiadomo, przedmiotem płatnej protekcji miała być pozytywna weryfikacja  byłego oficera WSI i możliwość pracy w nowych służbach. Jaką to mogło mieć wartość dla świadka? Załóżmy, że oficer WSI zarabia mniej więcej tyle, co agent CBA czyli ok. 5 tys. zł brutto, co przy uwzględnieniu okresu 4 lat pracy, bo taki jest horyzont czasowy w służbie państwowej, daje 240 tys. zł. Myliłby się ten, kto uznałby tę sumę za wartość transakcji, bo takową jest zawsze różnica pomiędzy dochodami z posady z protekcji a tymi z pracy dostępnej na wolnym rynku, której dzięki okrutnym Kaczorom w Polsce nie brakuje. Na jaką zatem pensję mógłby liczyć b. oficer służb specjalnych w np. branży telekomunikacyjnej, ochroniarskiej, bankowości, czy ochroniarsko-detektywistycznej? Na tyle samo albo dużo więcej. Wie o tym każdy, kto w tych sektorach pracował chociażby na stanowisku zarządzania średniego szczebla – ktoś taki, jak niżej podpisany. Czy dziennikarz śledczy z wieloletnim stażem nie posiada takiej wiedzy? Może ktoś w to uwierzy. Ja z pewnością nie.

 

Skoro ewentualny kontrahent nic na płatnej protekcji nie zyskuje, to wartość takiej oferty może wynieść co najwyżej 0 - słownie: zero. Jeżeli jednak ktoś zakwestionuje moja wiedzę i punkt widzenia, proponuję wycenić kwotę rzekomego nadużycia standardowo, jak w przypadku zleceń państwowych czy samorządowych, przetargowych względnie pozaprzetargowych, gdzie zwyczajowa prowizją dla przedstawiciela zamawiającego wynosi 10%. Jeśli ktoś zapyta, skąd to wiem, to odpowiem, że z serialu "Rancho", gdzie wójt Kozioł właśnie takiego haraczu żądał od biznesmena Więcławskiego. Przyjmijmy zatem, że red. Sulmiński mógł liczyć na 10% z 240 tys., czyli na 24 tys. zł - połowę tego, co obciąża panią poseł Sawicką. Widać zatem, ze nawet pod względem kwoty zarzucanego nadużycia sprawa red. Sulmińskiego na najlżejszy kaliber, abstarhując od wykazanej wcześniej absurdalności tego zarzutu.

 

Dlatego traktuję sprawę red. Wojciecha Sumlińkiego jako przejaw szykan ze strony "Ministerstwa Miłości" reanimowanej IIIRP wobec niezależnych mediów i ich przedstawicieli, którzy stoją na drodze do budowy państwa miłości powszechnej, w którym naród na tyle kocha władzę, że nie przeszkadza jej w kręceniu słodkich lodów.

Stef 1
O mnie Stef 1

Autor i promotor projektu e-VAT, upraszczającego i w pełni uszczelniającego system VAT

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka